czwartek, 20 lutego 2014

Część 4: Strażniczka żywiołów



Po powstaniu nowego Azera, zmienia się świat magii. Samantha z Kate wciąż uczą się zaklęć, bo są ciekawe magii. Pewnego dnia w czasie zabawy w chowanego, Samantha otwiera zwój. W zwoju była uwięziona strażniczka żywiołów.

Strażniczka żywiołów: Dziękuję, że mnie uwolniłaś. Tyle milionów lat czekałam, aż w końcu będę wolna!

Samantha: Kim jesteś?

Strażniczka żywiołów: Strażniczką żywiołów. Pamiętaj, by nikomu nie mówić o mnie. Zrozumiano?!

Samantha: Tak, jasne, ale czemu na mnie się gniewasz. Przecież nic złego nie zrobiłam!

Strażniczka żywiołów: Ty myślisz, że jestem milutka?! Otóż jesteś w wielkim błędzie. Czekałam aż miliony lat, by taka naiwna istotka, jak ty, uwolni mnie z tego więzienia!

Samantha: Naprawdę jestem taka naiwna? To czemu mi podziękowałaś?!

Strażniczka żywiołów: Bo tak. A teraz czas, by poczułaś gniew mojej mocy. Za to, że jesteś taka miła, spotka cię kara.

Samantha: I tylko za to? To głupi powód!

Strażniczka żywiołów: Nie krzycz, tylko słuchaj! Ty, która otworzyłaś moje więzienie. Spadnie na ciebie cierpienie. Twoja kara to 7 nieszczęść, a dla innych to kilka potępień. Od dzisiaj masz klątwę zjaw przeklętej nocy.

Z nieba uderzył piorun, który trafił w drzewo. Niebo się zachmurzyło, a strażniczka zmieniła się w czarną zjawę. Kate zauważyła gromy i pobiegła do siostry. Zjawa zniknęła.

Kate: Samantho, tu jesteś. Nic ci nie jest?

Samantha: W porządku, Kate. Nic mi nie jest. Wracajmy do domu.

Kate wraz z Samanthą wróciły do domu. Samantha w biegu wleciała po schodach do swojego pokoju, ukrywając przerażenie.

Kate: Na pewno dobrze się czujesz?

Samantha: Tak, tak. Na pewno. Będę na górze. Jakby coś, to wołaj.

Kate: Dobrze.

Samantha postanowiła uspokoić swoje nerwy, kąpiąc się w wodzie. Wtedy ujrzała na ręce tajemniczy znak. To był znak klątwy. Była poddenerwowana, ale nieco mniej. Wyszła z wody i założyła czyste ubrania. Powędrowała do pokoju, by dowiedzieć się więcej o klątwie i tajemniczej strażniczce.

Samantha: Kim ona jest? Przecież nie może być strażniczką żywiołów?!

Gdy zamyślała nad istotą, co uwolniła ze zwoju, Kate  weszła do pokoju. 

Kate: Sorki, że ci przeszkadzam, Samantho, ale jest obiad.Może zejdziesz na dół, by coś zjeść. Ciągle tylko siedzisz na górze. 

Samantha: Nie jestem głodna .

Kate: To może, powiedz mi, co się z tobą dzieje?

Samantha: Nie mogę, a  zresztą i tak byś mi nie uwierzyła.

Kate: Martwię się o ciebie. Czy mogę ci jakoś pomóc?

Samantha: Po prostu zostaw mnie samą, dobrze?

Kate: Dobrze, ale pamiętaj, że możesz mi się wyżalić. Przecież jesteśmy siostrami.

Samantha: Tak, wiem. Przepraszam. Po prostu nie mogę ci powiedzieć. Zrozum to. Kiedyś ci to wszystko wytłumaczę.

Kate: Mam taką nadzieję.

Kate zamknęła drzwi, a Samantha wróciła do swoich myśli. Postanowiła przeszukać księgę istot. Od razu rzuciło jej się w oczy, znak klątwy. Siostra zeszła na dół.

Samantha (czytając) : " Tysiąc lat temu strażniczka żywiołów chciała zniszczyć i sprowadzić chaos na Azera. Pewien mag o imieniu Kazuro stworzył dla niej zwój- więzienie, który miał osłabić jej siły. Doprowadziła do wojny między różnymi żywiołami. Ci, którzy ją uwolnią, zostaną oznaczeni klątwą zjaw przeklętej nocy, gdyż stała się zjawą przeklętej nocy. Nazywała się strażniczką żywiołów, bo kiedyś miała strzec harmonii magii, którą naruszyła."

Samantha zamknęła księgę. Zasnęła . Następnego dnia, poszła na Górę Damy razem z Kate i Cleo. Wtedy miało spełnić się pierwsze nieszczęście z klątwy. Postanowiły wspiąć się na sam szczyt góry. Samantha szła jako pierwsza, potem Cleo, a ostatnia była Kate. Zjawa uderzyła piorunem w skałę, którą trzymała ręką, Samantha.

Cleo: Samantha, trzymaj się! 

Samantha: O nie! Zaraz skruszy się kamień. Cleo!

Kamień się skruszył. Samantha runęła w dół. Przez chwilę słyszała śmiech zjawy, ale potem straciła przytomność.  

Kate: Samantha!

Cleo zabrała ją do domu. Kate przeniosła się z nimi. Otworzyła portal, prowadzący do domu Samanthy. Szybko odzyskała przytomność, ale miała stłuczoną nogę. Cleo opatrzyła jej rany.

Cleo: Jak się czujesz?

Samantha: Ach. Co się stało?

Cleo: Miałaś wypadek na Górze Damy.

Samantha: Gdzie ja jestem?

Cleo: Jesteś u siebie w domu. Nic ci nie jest?

Samantha: Tak, w porządku. Co się stało z moją nogą?

Cleo: Mnie bardziej zastanawia fakt, że piorun pojawił się na pogodnym niebie. A z twoją nogą nic nie jest, ale nieco stłuczona tylko.

Kate weszła do siostry. 

Kate: Jak tam?

Samantha: W porządku, dzięki Cleo za uratowanie mi życia. Gdyby nie ty, nie wiem, jak to, by się skończyło.

Cleo: Drobiazg, ale Kate mi pomogła. To ona cię tu przeniosła.

Kate: Nie ma za co. Dobrze, że to już koniec.

Cleo: Czy pamiętasz, co się stało?

Samantha: Tak, pamiętam, jak skała po uderzeniu błyskawicy skruszyła się. Nie wiem, jak to się stało?

Cleo: Ja też nie wiem.

Kate: A może w końcu mi powiesz, co się z tobą dzieje?

Samantha: Nie mogę.

Kate z Cleo zostawiły ja samą, by odpoczęła. Cleo rozmawiała z Kate.

Cleo: Kate, powiesz mi, co miałaś na myśli?

Kate: Dobra. Ostatnio, gdy byłam z nią, bawiłyśmy się w chowanego. Gdy wróciłyśmy do domu, ona zamknęła się w pokoju. Wyglądała, jakby czegoś się bała.

Cleo: Masz rację, tylko czego lub kogo?

Tymczasem w pokoju Samanthy znowu pojawiła się zjawa.

Strażniczka żywiołów: Twoja siostra za dużo wie. Może powinnam nią ukarać!

Samantha: Nie, proszę. Tylko nie Kate!

Strażniczka żywiołów: Widzę, że jednak przeżyłaś. Co za szkoda, ale to jeszcze nie koniec.

Samantha: Czego ty chcesz?!

Strażniczka żywiołów: Chciałam wolności, a teraz chcę, by klątwa się spełniła.

Samantha: Czemu mnie karasz?

Strażniczka żywiołów: Bo nienawidzę tego nowego Azera, a to wszystko twoja wina. Teraz zapłacisz mi za to. Hahaha!!!

Zjawa zniknęła. Samantha dowiedziała się przyczyny wypadku. Bała się o swoją siostrę, bo była w niebezpieczeństwie.

Samantha (w myślach) : Co jeśli jej wyrządzi krzywdę?! Nie mogę na to pozwolić.

Do pokoju weszła Cleo.

Cleo: Witaj. Jak tam?

Samantha: Dobrze. Co z Kate?

Cleo: To ty nie wiesz, że ona jest chora?

Samantha: Co?! Ni mów, że to śmiertelne.

Cleo: Niestety to wirus simerte. On jest śmiertelny. Czy nie zjadła czegoś trującego?

Samantha: No nie. Czemu się mści?!

Cleo: Kto?

Samantha: Nieważne, ale jest na to jakieś lekarstwo?

Cleo: Tak, w Azteckim Lesie. Kwiat Kyoshi.

Samantha: Pójdę tam.

Cleo: To niebezpieczne. Tam jest krypta węży, z której mogą wypełznąć węże.

Samantha zaryzykowała i pobiegła w deszczu do Azteckiego Lasu. Leciała nad lasem, by uniknąć spotkania z wężami. Szybko zerwała kwiat i wróciła do domu. Cleo podała roztwór z kwiatu i nuklenu. Na szczęście zdążyły na czas. Kate była zdrowa.

Samantha: Kate?

Kate: Żyję. Już dobrze.

Przytuliły się.

Samantha: Tak się cieszę, ze żyjesz.

Cleo: Ja też. W porządku?

Kate: Tak.

Zjawa znowu zaśmiała się głośno, patrząc na Samanthę. Nikt inny jej nie widział.

Samantha: Jak długo będziesz to robić?!

Samantha krzyczała na zjawę, a maginie widziały, jak krzyczy na sufit.

Kate: Samantha, znowu to samo. Powiedz mi, co się dzieje?!

Samantha: Chcesz wiedzieć? No dobrze. Ja zostałam naznaczona klątwą zjaw przeklętej nocy! Teraz już wiesz, czemu tak się zachowuję?!

Kate: Nie.

Samantha: Chciałam cię w ten sposób, ochronić, ale jednak już za późno.

Cleo: Mówisz o Strażniczce żywiołów?

Samantha: Tak, to jej zasługa. Skąd to wiesz?

Cleo: Te wszystkie nieszczęścia to są pierwsze oznaki klątwy. Jak pamiętam dobrze, to mnich może ci pomóc.

Samantha: Niby jak? Błogosławieństwo nic nie pomoże.

Cleo: To mnich Kazuro.

Samantha: Ten sam, co ją wcześniej...

Cleo: Uwięził.

Kate: Dlaczego akurat i mnie tez dręczy?

Samantha: Bo zaczęłaś coś podejrzewać i ukarała mnie i ciebie za to. Myślała, że za dużo wiesz i musiała coś zrobić.

Kate: Prawie umarłabym, gdyby nie antidotum.

Zjawa znowu uderzyła. Tym razem Kate straciła głos, a dom zaczął płonąć. Kate to widziała, ale nie potrafiła mówić.

Samantha: Masz rację. Pójdziemy do niego i niech zdejmie ze mnie tę klątwę. Co ty na to Kate?

Kate pokazał na gardło i pokiwała głową.

Cleo: Ona nie mówi! Samantha. Dom się pali!

Szybko spakowały najważniejsze rzeczy i ruszyły ku wyjściu. Kula wody zgasiła ogień.

Cleo: Chodźmy do mnie. Tam będziecie bezpieczne.

Cleo przeteleportowała je do swojego domu. Zjawa poleciała za nimi. Dom stanął w ogniu. Został zniszczony.

Samantha: Dziękujemy. Jak mamy ci dziękować?

Cleo: Po prostu pójdźmy do mnicha i miejmy to z głowy.

Kate: Ocaliłaś nas. Dziękuję.

By zdjąć klątwę, poszły do Kazura- mnicha, który wcześniej uwięził zjawę. Dotarły do jego świątyni, gdzie mieszkał. Wpuścił je do środka. jawa znowu zaatakowała. Tym razem to ofiarą była Cleo.

Samantha: Dobrze się czujesz, Cleo?

Cleo straciła przytomność. Kate zabrała ją do Sashy. Kazuro rozmawiał z Samanthą.

Kazuro: Witaj, Samantho.

Samantha: Skąd znasz moje imię?

Kazuro: Każdy cię zna. Wypełniłaś swoje przeznaczenie. Powstrzymałaś Złego Pana i uratowałaś Azera. Teraz to ja ci pomogę, bo potrzebujesz pomocy. Prawda?

Samantha: Prawda, ale ja muszę iść do Cleo. Nie mogę jej zostawić!

Kazuro: Uspokój się. Jest bezpieczna, ale ty nie. Wyczuwam u ciebie czarną magię. Czyżbyś posiadała znaki od klątwy zjawy?

Samantha: Tak.

Odsłoniła rękę. Pokazała mu znak.



Kazuro: A jednak to prawda. Jesteś przeklęta!

Samantha: Czy możesz mi jakoś pomóc? Ona chce mnie zabić i zniszczyć mi życie! Przez nią miałam chorą siostrę, Kate straciła głos, Cleo cierpi, a dom mam spalony!

Kazuro: Spokojnie, Samantho. Pomogę ci.

Gdy Kazuro szukał w zwojach, zaklęcia do zdjęcia klątwy, wróciła Kate bez Cleo.

Samantha: Gdzie jest Cleo?

Kate: Sasha robiła wszystko, co w jej mocy, ale ona ... nie żyje.

Samantha: Nie! To niemożliwe!

Samantha zaczęła płakać,a  zjawa cieszyła się, że spełni się całą klątwa. Od razu rzuciła na Samanthę, czar starości i agresywnej amnezji. To były ostatnie znaki klątwy.

Kazuro: Już za późno. Strażniczka spełniła całą klątwę. Jednak mam coś, co może ją załatwić.

Mnich wyjął z peleryny, puszkę Pandory. To było najpotężniejsze więzienie dla takich istot, jak strażniczka żywiołów.

Kazuro: Tri si ra tropia. Zjawa wchodzi do pudełka. Juz nigdy się nie wydostanie, bo umrze fatalnie w piekielnych męczarniach, nieczystych...dusz.

Zjawa zostałą wessana do pudełka. Klątwa została zdjęta, ale to nie przywróciło życie Cleo.

Kate: Samantha. To juz koniec. Ona zniknęła.

Samantha: Ale za jaką cenę? Cleo nie żyje, a ja nie mogłam nic zrobić.

Zniknął też znak zjawy, a pamięć o Cleo, została zapamiętana.

KONIEC CZĘŚCI CZWARTEJ

niedziela, 16 lutego 2014

Już połowa, a 3 części wciąż czekają na udostępnienie

Tak  to prawda. Już jest połowa  "Sióstr Efensis". Kolejne części będą dodawane później.

A co będzie dalej. Czy to koniec bloga?

No właśnie po skończeniu szóstej części, możliwe jest zakończenie bloga, ale po nim może powstać inny, choć ostatnio za bardzo nie mam weny i czasu.  A przecież wena i czas to postawa.
Mam nadzieję, że zrobię nowego bloga przed wakacjami ;)

W kolejnych częściach "Śiostry Efensis", Samantha zmierzy się z klątwą , siostry odkryją sekret krypty rodzinnej, zaś  w ostatniej części będzie ostateczne starcie z Kiriko- najpotężniejszy mag mroku.

Nie zdradzę zakończenia, bo tego musicie dowiedzieć się sami.


piątek, 7 lutego 2014

Część 3: Koniec planety magii


Po ostatniej walce z Kiriko, świat Azera odzyskał spokój. Jednak nie trwało to wiecznie. Według przepowiedni Azkagnara ma nadejść koniec Azera. Powiedział, że Góra Damy skruszeje już niebawem, a kula magii pęknie. Wszyscy mieszkańcy byli przerażeni wizją końca.Siostry Efensis chcą zapobiec katastrofie. Samantha i Kate ukończyły naukę magii, więc mogły ochronić Azera. Niszczenie kuli magii jest połączone z Górą Damy. Najpierw podstawowe żywioły zanikają tak, jak ich magiczna energia. Potem zanikają pozostałe żywioły. Gdy nie ma już energii, Góra Damy kruszeje. Rada Magów, Lud Maski i Strażniczki postanowiły zrobić zgromadzenie, by przedyskutować nad sprawą przepowiedni. Lud Maski wierzył w nowy początek Azera, Strażniczki myślały, że to zemsta Kiriko, zaś Rada Magów była za tym, że to koniec świata magii.

Rada Magów: Witam wszystkich na wspólnym zgromadzeniu, w którym opracujemy plan ratunku planety i jej mieszkańców. Jak wiecie, wizja wróżbity Azkagnara jest poważna, bo może zadecydować o wszystkim.

Lud Maski: Wy wierzycie, że to już koniec, ale to nieprawda. Sądzimy, że ta przepowiednia ma na celu uświadomienie nam, że planeta będzie miała nowy początek.

Strażniczki: Jesteście w wielkim błędzie. To wszystko wina Złęgo Pana,. Pewnie knuje zemstę, by pogrążyć Azera w chaosie.

Każde stowarzyszenie miało przeciwne zdanie. Spotkanie skończyli późną porą po północy. Wszyscy żegnając się ukłonili się z złożonymi rękoma. Tymczasem Samantha i Kate rozmawiały z Azkagnarem o jego wizji.

Azkagnar: Witajcie. Wejdźcie, proszę.

Uchylił drzwi i wpuścił je do siebie.

Samantha: Pewnie domyślasz się o co nam chodzi?

Kate: Wszyscy w całym Azera o tym mówią. To prawda, że nadejdzie koniec?

Azkagnar: Usiądźcie. Zaparzę wam herbatę.

Kate: Dobrze.

Usiadły wygodnie na dywanie, gdzie leżała kula Azkagnara. Azkagnar podał im herbatę i zaczęli rozmawiać.

Samantha: Powiesz nam, czy ta wizja jest prawdą?

Azkagnar: Samantho, ja sam nie wiem, w co mam  wierzyć. Nawet dzisiaj odbywało się zgromadzenie tajnych stowarzyszeń. Mój przyjaciel z Rady Magów powiedział mi, że ciągle się kłócili o to, bo każdy miał inne zdanie na ten temat.

Samantha: Czyli nie wiesz, co oznacza wizja?

Azkagnar: Jeszcze nie.

Kate: A może powiedz nam, co było w wizji?

Azkagnar: No dobrze, ale nikomu nie mówcie.

Kate: Czemu?

Azkagnar: Bo zaraz wszyscy będą się pytać o jej znaczenie.

Kate: Nie powiem.

Samantha: Ja dotrzymam słowa.

Azkagnar: Dobrze, powiem. W wizji widziałem, jak kula magii się  rozpada, a Góra Damy kruszeje.

Samantha: Czyli wiesz to samo, co każdy.

Kate: A skąd wiadomo, że to kula magii, a nie coś podobnego do niej?

Azkagnar: Jutro zobaczymy/

Samantha: Bo jutro będzie początek tej przepowiedni?

Azkagnar: Tak, ale Kate może mieć rację. To nie musiała być kula magii na Górze Damy!

Kate wróciła do domu z Samanthą . Gdy Samantha już spała, Kate patrzyła na Górę Damy.

Kate ( w myślach) : Czy to prawda, że jutro skruszejesz? Nie chcę, by był jutro koniec świata.

Po chwili ujrzała na kuli magii, światło. Postanowiła przeteleportować się na Górę Damy. Widziała pęknięcia w kuli. Była przerażona.

Kate: Czyli jednak to już koniec!

Szybko wleciała przez ścianę do domu. Położyła się do łóżka, lecz ciągle błądziła myślami nad kolejnym dniem. Nie potrafiła zasnąć, więc poszła do Azkagnara powiedzieć o odkrytej prawdzie.

Kate: Azkagnar!

Nie reagował. Wleciała przez drzwi, widząc, jak próbował zasnąć.

Azkagnar: Kate, co ty tu robisz? Myślałem, że już śpisz!

Kate: Nie mam zamiaru spać. Wiesz, co. Ja odkryłam coś, co cię może zaciekawić. Chodź!

Azkagnar: O co ci chodzi?

Kate: Pójdziesz, to zobaczysz. Chodź!

Azkagnar: No dobra, dobra. Idę!

Kate pokazała wróżbicie pękniętą kulę.

Azkagnar: O rany. To wygląda poważnie. Kiedy to zobaczyłaś?

Kate: Niedawno coś błyszczało na górze, więc poszła tam i zobaczyłam kulę.

Azkagnar: Według tego, co tu widzę... Hmm... To naprawdę jutro od rana nadejdzie apokalipsa.

Kate: Mam to powiedzieć Samanthcie?

Azkagnar: Nie musisz. Wszyscy się dowiedzą. Nie wierzę w to, że to zemsta Kiriko. Bardziej jestem za przypuszczeniami Rady Magów, bo raczej to nie będzie początek lepszego Azera.

Kate: Też tak uważam. A kim są te Ludy Maski?

Azkagnar: To kobiety- maginie, które mają inne przemyślenia na temat magii. Ogólnie to noszą złote maski i białe szaty.

Kate: Czy są złe?

Azkagnar: Nie są. Są przedstawicielami Rady Magów z każdego żywiołu. Mają też swój Zakon w pobliżu Góry Damy.

Kate: Są też tam faceci?

Azkagnar: Mają własne poglądy. Powinnaś już iść do domu. To późna pora.

Kate: Dobrze, za chwilkę pójdę, ale mam ostatnie pytanie.

Azkagnar: Jakie?

Kate: Czy jest jakaś szansa, że ocalą Azera?

Azkagnar: Kto?

Kate: Ta Rada Magów, Lud Maski i tak dalej.

Azkagnar: Nigdy nic nie wiadomo. Miejmy nadzieję, że koniec nie będzie końcem.

Kate: A czy jest możliwe, że poglądy Ludu Maski mogą być połączone z myślą Rady Magów?

Azkagnar: Możliwe, ale nie wiem. Wiem. że na ciebie już pora. Dobranoc.

Kate: Dobranoc.

Upadła na podłogę/Była tak zmęczona, że zasnęła u Azkagnara.

Azkagnar: Śpij dobrze, Kate.

Przykrył ją kocem i położył ją na dywanie.

Azkagnar: Będzie dobrze, śpij.

Zaczarował ją, by przestała myśleć o problemach. Chciał ,by tylko zasnęła w spokoju. Następnego dnia, Samantha obudziła się rześkim porankiem. Zauważyła, że Kate nie ma w łóżku.

Samantha: Kate? Gdzie jest Kate?

W pośpiechu założyła fioletową pelerynę, zabrała księgę zaklęć i ruszyła w kierunku domu Azkagnara.

Samantha: Azkagnar. To ja, Samantha. Otwórz!

Azkagnar otworzył drzwi.

Azkagnar: Co się stało? Wyglądasz na zdenerwowaną.

Samantha: Kate zniknęła !

Azkagnar: Uspokój się. Ona jest u mnie. Sama do mnie przyszłą wieczorem.

Kate wyszła z ukrycia.

Kate: Samantha. Tu jestem!

Zmartwienie odeszło w zapomnienie.

Azkagnar: To już dzisiaj!

Samantha: Wiemy. Co mamy zrobić?

Azkagnar: Ratować wszystko, co się da. Przeniesiemy się do Minsorii. Tam na nas czeka Aris- królowa. Powiedziałem jej o naszej sytuacji. Zgodziła się nam pomóc.

Zaczęły spadać odłamki na Górze Damy. Magia żywiołów już zanikała powoli, a magia była życiem każdego maga. Wszyscy mieszkańcy uciekali w popłochu. Azkagnar otworzył portal do Minsorii. Wpierw weszły kobiety i dzieci  z rodzinami.

Kate: Uciekajmy.

Wszyscy opuścili planetę z wyjątkiem małego dziecka. Samantha wyrzuciła się z portalu, by uratować dziecko.Szybko przeniosła je do jej rodziców. Niestety portal się zamknął. Samantha została w Azera. Reszta była w Minsorii. Gdy byli na innej planecie, poczuli znowu utraconą energię. Żyli. Kate była zrozpaczona.

Kate: Wyślij mnie do Azera. Muszę po nią wracać!

Azkagnar: Nie mam już energii. Nawet jakbym miał, nie pozwolę na to, żebyś ryzykowała własnym życiem, by ratować Samanthę.

Samantha znalazła schronienie w jaskini. Traciła powoli magię, ale nie poddawała się. Wyszła z jaskini, by spróbować naprawić kulę. Wzniosła się w powietrze i użyła całej mocy, by naprawić kulę. Niestety nie udało jej się. Straciła całą magię. Upadła na ziemię w to samo miejsce, gdzie ostatnio walczyła z Kiriko.

Samantha: Eh... nie udało się.

Straciła przytomność. Umierała. W tym samym czasie Kate szukała sposobu, by przenieść się do Azera. Azkagnar wciąż ją okłamywał, że nie ma magii, a naprawdę to miał jej sporo.

Kate: Azkagnar, proszę cię. Ja muszę tam wrócić.

Azkagnar: Da sobie radę.

Kate: Nawet, jak niszczy się Azera?! Ona umiera!

Azkagnar: Skąd to możesz wiedzieć, jak ciebie tam nie ma?

Kate: Przeczucie. To rodzinne.

Azkagnar: Da sobie radę. Chyba, że zużyła całą magię na coś bezużytecznego. Nie mogę cię tam przenieść. Przykro mi. Musisz się z tym pogodzić.

Kate: Nie, nie. Nie pozwolę na to, by umarła!

Była zrozpaczona i wściekła. Siedziała skulona, płacząc. Podszedł do niej Abigal- jej brat.

Abigal: Czemu płaczesz, Kate?

Kate: Samantha umiera, a ja nie mogę nic zrobić!

Abigal: To nieprawda. Przecież jest tutaj.

Kate: Nie ma. Ona została w Azera! Poświęciła siebie, by ratować bezbronne dziecko.

Abigal przytulił ją. Pocieszał, jak mógł.

Abigal: Nie martw się. Będzie dobrze. Lud Maski wierzy, że to ma być początek nowego Azera.

Kate: Tylko, że wizja z końcem się sprawdziła.

Abigal: Ja jestem za tym, że będzie teraz lepiej.

Kate: Obyś miał rację.

Otarła łzy. Wstała z ziemi i przytuliła Abigala. Podziękowała mu za promień nadziei.

Kate: Dziękuję.

Abigal: Za co?

Kate:Za to, że dałeś mi promyk nadziei.

Tymczasem w Azera, Samantha odzyskała przytomność. Ujrzała staruszkę, która dawała jej energię.

Staruszka: O, witaj. Obudziłaś się. Jak tam? Dobrze?

Samantha: Tak, jakoś. Co robisz?

Staruszka: Dla mnie już świat się kończy, ale dla ciebie, młoda magini to dopiero początek.

Samantha: Może, ale kiedy odda mi pani cała energię, to umrzesz!

Staruszka: O mnie się nie martw. Będę duchem , ale wciąż istotą żywą, bo przecież w pewnym sensie to duchy żyją.

Samantha: Dziękuję, ale nie musiała pai mi dawać całej energii.

Staruszka: Musiałam, a poza tym to dopłacę się za krzywdę, którą wyrządziłam.

Samantha: Niby jaką?

Staruszka: Jak masz na imię?

Samantha: Samantha.

Staruszka: Ładne imię. No, więc Samantho. Powiedziałam ci, że kara musi karać, albo coś podobnego. Chodzi o to, że przez perłę , którą znalazłam, zabiłam wiele niewinnych dziewcząt. Chyba znasz legendę o perle?

Samantha: Tak, ale to nie jest pani wina.

Staruszka: Właśnie, że jest. Jesteś nadzieją, która musi żyć, Uratowałaś Azera przed kriko, więc niech ci będą wdzięczne wszelkie niebiosa.

Staruszka opuściła świat. Umarła, ale była duchem.

Samantha: Jeszcze raz dziękuję pani za ratunek.

Staruszka: Nie ma za co.

Tymczasem w Minsorii, Kate  skontaktowała się telepatycznie z Samanthą, by sprawdzić swoje przypuszczenia.

Kate: Samantha, jesteś?

Samantha: Jestem. Coś się stało? Jak u was?

Kate: Cieszę się, że żyjesz.A u nas jest OK. Fajnie jest w Minsorii. Jak w Azera?

Samantha: Góra Damy jest z zniszczona wraz z kulą.

Kate: To jak ty żyjesz?

Samantha: Staruszka z legendy dała mi energię potrzebną do życia, ale jest niewielka, by przetrwać.

Kate: Z legendy?

Samantha: To ta z tą perłą.

Kate: Aha. Pamiętam. Jka się czujesz?

Samantha: Jakoś jeszcze dobrze. Nie wiem, jak długo wytrzymam. Pa.

Kate: Trzymaj się.

Skończyły rozmowę przez telepatię. Samantha znowu traciła siły. Gdy zemdlała, Azera naprawiało się powoli. Góra Damy zaczęła się sama odbudowywać, zaś kula magii nadal była w rozsypce. Azkagnar dowiedział się, że Azera odbudowuje się na nowo. Myśli Rady Magów i  poglądy Ludu Maski stworzyły jedną całość- wizję, która miała oznaczać koniec starej planety, a narodziny nowego świata.

Azkagnar: Dowiedziałem się, że Azera się odnowiło. Góra Damy znowu istnieje, ale kula magii jeszce nie zdążyła się odbudować.

Kate: Ale magia już jest?

Azkagnar: Bez kuli magii, nie istnieje magia.

Kate:Czy możemy już wracać?

Azkagnar: Jeśli są warunki do życia. Chwila... tak można.

Portal otworzył się do Azera. Wyglądało bardziej piękniej niż wcześniej. Były trawy, łąki, słońce, błękitne niebo i zwierzęta, co wcześniej nie wychodziły z ukrycia. Kate w biegu szukała Samanthy.

Kate: Samantha!

Znalazła ją przy Górze Damy, leżącą na trawie.Żyła. Powoli otwierała oczy. Obudziła się w lepszym świecie.

Samantha: Kate, czy ja umarłam?

Kate: Na szczęście, nie. Jesteśmy w Azera.

Samantha: Jak tu pięknie. Wszystko się pozmieniało. Nawet zwierzęta są i słońce świeci.

Kate: Przepowiednia się sprawdziła.

Podszedł do nich Azkagnar, matka dziecka i Abigal. Kate przytuliła siostrę, wirując.

Samantha: Teraz jest lepiej.

Razem śmiały się i wirowały w przestworzach.

Azkagnar: Samantho, ktoś chciałby z tobą porozmawiać.

Matka dziecka: Dzień dobry. Może mnie nie znasz, ale wiem, kim jesteś. Jesteś tą, która uratowała moje dziecko. Bardzo ci dziękuję.

Samantha: Nie ma za co. To leży w moim obowiązku.

Matka dziecka: Do widzenia.

Samantha: Do widzenia.

Abigal razem ze swoimi siostrami kręcił i wirował z nimi. Azera odzyskało prawdziwe szczęście, spokój i harmonię.


KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ